Opis pozaszlakowej wycieczki na Walentkowy Wierch i Gładki Wierch z Doliny Pięciu Stawów Polskich.

Walentkowy Wierch i Gładki Wierch

 

Przebieg: Dolina Pięciu Stawów Polskich – Gładka Przełęcz – Walentkowy Wierch – Gładka Przełęcz – Gładki Wierch – Gładka Przełęcz- Dolina Pięciu Stawów Polskich

Dystans: ok 5 km

Szacowany  czas  przejścia: ok.3 h

Suma podejść: ok 500 m

Suma zejść: ok 500 m

Szczyty na szlaku: Walentkowy Wierch (2156 m, Gładki Wierch (2065 m)

Trudności techniczne: brak

Wycieczkę rozpoczynamy w dolinie Pięciu Stawów Polskich (zobacz opis dojścia do doliny >>) na wysokości Dolinki Pustej. Idziemy niebieskim szlakiem prowadzącym na Zawrat i wypatrujemy odchodzącej od niego w lewo ścieżki. Dostrzegamy ją po przekroczeniu strumienia, w miejscu, w którym zaczyna się podejście na zbocze Kołowej Czuby.

Początek ścieżki, jej orientacyjny przebieg i kopczyk przy szlaku.

Ścieżka jest dobrze wydeptana, a stojący przy niej kopczyk upewnia nas, że skręcamy w dobrym miejscu. Ignorujemy stojący kilkanaście metrów dalej znak zakazu wstępu, przekraczamy TPN-owską taśmę i kontynuujemy wędrówkę w stronę Gładkiej Przełęczy. Łagodnie nabieramy wysokości, obchodzimy Czubę i docieramy do kamiennego rumowiska. Tu, podobnie jak wcześniej nie mamy problemów z odnalezieniem właściwej drogi i nie możemy pojąć, dlaczego nie przebiega tędy szlak turystyczny (czyżby znowu chodziło o dobrostan głuszców i cietrzewi, którym TPN tłumaczy nawet wycofywanie ze swojej strony filmów pokazujących bezpieczne, zimowe obejścia szlaków?)

Widoki są coraz ciekawsze. Podziwiamy i fotografujemy Liptowskie Mury, Walentkowy Wierch  oraz masyw Świnicy. Szczególne wrażenie robi z tej perspektywy Kozi – patrząc na jego ogromne, skaliste zbocze, trudno uwierzyć w to, że to ten sam szczyt, który opada łagodnie w kierunku Wielkiego Stawu. 

Przyjemna wędrówka dnem doliny szybko się kończy. Ścieżka wyprowadzająca na Gładką Przełęcz jest stroma, ale na szczęście zdecydowanie lepszej jakości niż się spodziewałem. Kamienie nie wyjeżdżają spod nóg, dzięki czemu możemy sprawnie nabierać wysokości. Wkrótce w zasięgu wzroku pojawia się charakterystyczny czerwony daszek i podejście dobiega końca. 

Dla panoramy z Gładkiej Przełęczy warto opuścić szlak (co prawda można tu dotrzeć, nie łamiąc przepisów od strony słowackiej, ale trzeba się wówczas liczyć z ponad 30-kilometrowym, w przeważającej części dość monotonnym marszem). Doskonale wygląda stąd Dolina Pięciu Stawów Polskich oraz Dolina Wierchcicha, a uroku krajobrazowi dodają wierzchołki Tatr Bielskich, Wysokich i Zachodnich.

Jesteśmy w miejscu, które opuszcza się z żalem, ale ponieważ chcemy wejść na szczyty po obu stronach przełęczy, wkrótce ruszamy w kierunku Walentkowego Wierchu. Ścieżka podejściowa jest wyraźna i niewymagająca (tylko w kilku miejscach podpieramy się profilaktycznie rękami), ale wierzchołek wydaje się dość odległy. Szybko przekonujemy się, że daliśmy się zwieść perspektywie – w spacerowym tempie dochodzimy na Walentkowy w kilkanaście minut.

Tu robimy dłuższą przerwę. Obserwujemy turystów na Świnicy i Zawracie i wyszukujemy najlepszych kadrów do zdjęć. Agata w skupieniu jara szluga, a ja zastanawiam się, jak można paląc, chodzić po górach w tak dobrym tempie. Czas mija szybko, fotografujemy z zapałem i mocno ociągamy się z opuszczeniem szczytu. W końcu ruszamy w drogę powrotną na Gładką Przełęcz.

Zgodnie z planem z przełęczy idziemy na pobliski Gładki Wierch. Podejście jest tu krótsze, ale zdecydowanie bardziej strome, a ponieważ stok ma wystawę północną, nie brakuje na nim oblodzeń. Ostrożnie posuwamy się naprzód, po podobnie jak wcześniej doskonale widocznej ścieżce. Ponieważ Gładki Wierch posiada dwa wierzchołki, przedzielone płytką przełęczą, najpierw wchodzimy na ten z lewej, a późnej z prawej strony. Obserwujemy grań Liptowskich Murów i dochodzimy do wniosku, że mamy kolejny w okolicy ciekawy cel na przyszły sezon. 

Kilkanaście minut później schodzimy na przełęcz, uważając, by nie stracić równowagi na miejscami bardzo śliskich kamieniach. Stąd czeka nas już łagodniejsze zejście do doliny i kilkunastominutowy spacer w kierunku szlaku. Nasza wycieczka nie dobiega jednak końca – z „piatki” wracamy na parking drogą okrężną przez Świstową Kopę.

Galeria

Scroll to Top