Opis wycieczki na Osterwę. Szlak z Popradzkiego Stawu.

 Osterwa

 

Przebieg: Parking Popradzki Staw (zastavka) – Popradzki Staw – Przełęcz pod Osterwą – Osterwa – Popradzki Staw – Parking 

Dystans: 14.2 km

Szacowany  czas  przejścia: 5:30 h

Suma podejść: 867 m

Suma zejść: 867 m

Szczyty na szlaku: Osterwa (1984 m)

Parking: 15 euro, płatne gotówką lub w parkomacie

Schroniska na szlaku: Schronisko przy Popradzkim Stawie

Trudności techniczne: brak

Wycieczkę rozpoczynam na parkingu „Popradzki Staw”. Jest wrześniowy piątek i pomimo dość później godziny (7.00) nie ma problemu z dostępnością miejsc. W szczycie sezonu i w pogodne weekendy lepiej przyjechać tu jednak wcześniej, ponieważ startuje stąd  cieszący się bardzo dużą popularnością szlak na Rysy. Miejsca postojowe znajdują się wzdłuż drogi, w razie potrzeby samochody ustawiane są także poza obrębem parkingu. Opłatę w wysokości 15 euro pobierają panowie z obsługi (przyjmują wyłącznie gotówkę), jest także opcja zapłacenia kartą w parkomacie. 

Z parkingu kieruję się asfaltową drogą nad Popradzki Staw. Spory kąt nachylenia powoduje, że podejście daje się we znaki części turystów i niektórzy z nich przyjmują z radością ofertę podwózki hybrydowym busem. Nie wiem, czy pojazd porusza się na tej trasie regularnie (nie jechał z powrotem, gdy szedłem w stronę stawu, za to mijał mnie, gdy wracałem na parking) – jeśli tak, to trzeba docenić rodzaj napędu i fakt, że do transportu nie wykorzystano koni. 

Po niespełna godzinie docieram do miejsca, gdzie swój początek ma kamienna ścieżka prowadząca do Doliny Mięguszowieckiej. Jak zwykle stoją tu nosidła, które turyści mogą wnieść do Chaty pod Rysami. Każda osoba, która sprosta wyzwaniu, może liczyć w schronisku na bezpłatną herbatę oraz miejsce na odpoczynek w wydzielonej części werandy. Tym razem nie skręcam na niebieski szlak, kontynuuję marsz asfaltem i po kilku minutach dochodzę do Popradzkiego Stawu.

Idę wzdłuż schroniska, wchodzę na kamienny chodnik i rozpoczynam podejście na Przełęcz pod Osterwą. Tabliczka informuje, że powinno mi ono zając 80 minut, ale słyszę, że jeden z mijanych przeze mnie turystów z Polski mocno w to powątpiewa. Z doświadczenia wiem, że czasy przejść na Słowacji potrafią być mocno wyśrubowane, dlatego postanawiam nieco przyspieszyć.

Początkowo ścieżka jest dość stroma, jednak wkrótce zaczyna piąć się do góry szerokimi zakosami, Nie brakuje wariantów skrótowych, jednak w większości są one dość nieprzyjemne (szuter i duże niezwiązane z podłożem kamienie). Wędrówkę uprzyjemniają coraz piękniejsze widoki, naprawdę ciekawie robi się, gdy zza Kopy Popradzkiej wyłania się Wysoka. Robię kilka zdjęć, wiem jednak, że dziś będę mógł oglądać ją z dużo lepszej perspektywy.

Wkrótce dostrzegam przełęcz i znajdujący się kilkadziesiąt merów od niej wierzchołek Osterwy (szlak turystyczny nie przebiega przez Osterwę, ale ponieważ znajduje się ona w pobliżu i wiedzie na nią wygodna ścieżka, często zaliczana jest do szczytów szlakowych). Kilkanaście minut później staję na szczycie, po czym wracam na przełęcz i robię przerwę na posiłek i podziwianie widoków. 

Panorama robi wrażenie: doskonale widać stąd Gran Baszt, Koprowy Wierch, Mięguszowieckie Szczyty, Rysy oraz Wysoką. W oczy rzuca się także ścieżka prowadząca na znajdującą się nieopodal Tępą. Mam dobry czas, ale nie mogę sobie pozwolić na zbyt długi odpoczynek. Zakładam kask i ruszam w stronę Kończystej.

Po powrocie na przełęcz ponownie zatrzymuję się i robię sporo zdjęć. Biorąc pod uwagę dostępność i atrakcyjność miejsca (bez forsowania tempa, z parkingi można tu dojść w niecałe 2 godziny), Przełęcz pod Osterwą wydaje się być mocno niedoceniona – to prawda, że w okolicy biegną szlaki na wybitne szczyty, ale i tu można nacieszyć oczy wspaniałymi tatrzańskimi pejzażami. 

Długo ociągam się z ruszeniem w dół, w końcu jednak rozpoczynam zejście. Podobnie jak do góry, ścieżką idzie się bardzo przyjemnie – nic nie wyjeżdża spod nóg, a kamienne stopnie dobrze spełniają swoją funkcję. Po kilkudziesięciu minutach schodzę do schroniska i kontynuuję wędrówkę na parking. Jak zwykle droga powrotna dłuży się niemiłosiernie, w końcu jednak docieram do samochodu. Nowo otwarty odcinek na Zakopiance, daje nadzieję, na szybki powrót do domu. 

Galeria