O zastosowaniu raków i raczków w zimowej turystyce tatrzańskiej. Kiedy należy zabrać ze sobą raki i gdzie można iść w raczkach.

Raki czy raczki?

   Jedno z najczęściej zadawanych pytań w trakcie zimowego sezonu w Tatrach brzmi: „czy do wejścia na ……. wystarczą raczki, czy potrzebne są raki ?”. Najczęściej odpowiedzi ograniczają się do lakonicznego stwierdzenia, że w raczkach można co najwyżej iść do schroniska, ale powyżej należy zakładać raki. Jako że opinie te kłócą się z licznymi zdjęciami, na których turyści paradują w raczkach na często trudnych technicznie szlakach, osoby początkujące mogą nabrać przekonania, że o konieczności używania raków wypowiadają się puryści i tetrycy, a w praktyce w raczkach można spokojne wejść na każdy szczyt. Poniżej postaram się wytłumaczyć, skąd bierze się zamieszanie i w co rzeczywiście należy się zaopatrzyć na zimową wycieczkę w Tatry.

   Podobnie jak w sprzyjających warunkach można jechać autem pod prąd, tak w sprzyjających warunkach w raczkach można poruszać się po większości tatrzańskich szlaków. W pierwszym przypadku czynnikiem ograniczającym będą jadące z naprzeciwka samochody, w drugim warunki śniegowe – jeśli śnieg nie będzie się lepił do raczków i będą one dobrze trzymać się podłoża, nie będziemy się ślizgać i wędrówka będzie możliwa, choć podobnie niebezpieczna jak jazda pod prąd. Optymalne warunki do poruszania się w raczkach zdarzają się rzadko i mogą zmieniać się wraz z wysokością, wystawą stoku, po którym idziemy i porą dnia. Jeśli jednak mamy szczęście, może nam się udać bez przygód wejść na szczyt i bez problemu z niego zejść. W takim przypadku zrobimy sobie zdjęcia, które opublikowane na portalach społecznościowych dadzą zwolennikom raczków kolejnych argumentów przeciwko konieczności zabierania na wycieczkę raków, a sami także nabierzemy przekonania, że z raczkami można iść zawsze i wszędzie. Sytuacja ulegnie jednak diametralnej zmianie, gdy trafimy na śnieg, który będzie oblepiał nam raczki przez co, zamiast atakować podłoże kolcami, będziemy stawać na nim zbrylonym lodem (tak to wtedy wygląda: śnieg zalepia raczki, przymarza i po kilku minutach pod butami mamy bryły lodu) Nie muszę chyba pisać, jak niebezpieczne jest w tej sytuacji poruszanie się w stromym terenie – kolce są zalepione, więc absolutnie nie spełniają swojej funkcji (w rakach nie ma tego problemu, ponieważ wyposażone są w specjalne podkładki antyśnieżne).

   Niestety nieodpowiednie warunki śniegowe nie są jedynym czynnikiem, który powinniśmy brać pod uwagę, decydując się na wybór „raki czy raczki” Konstrukcja raczków jest delikatna i w niczym nie przypomina pancernych raków stalowych, które zalecane są do turystyki pieszej. Najsłabszymi ogniwami w raczkach są: guma, która potrafi zsuwać się z buta, jeśli raczki są zbyt duże oraz łańcuszki łączące gumę i kolce. O ile problem zsuwających się raczków (co z oczywistych powodów jest bardzo niebezpieczne) da się rozwiązać poprzez ich staranne dopasowanie, o tyle z łańcuszkami nic się zrobić nie da. A łańcuszki pękają, czego dwukrotnie doświadczył kolega, z którym wędrowałem w Tatrach. Ponieważ dwukrotnie stało się to w miejscach praktycznie płaskich (w innym terenie używaliśmy raków) i pod koniec wycieczek nie sprawiło to większego kłopotu – w pierwszym przypadku kolega doczłapał do parkingu w jednym raczku, w drugim, miał już ze sobą raczka zapasowego – ale gdyby przytrafiło się to na stromym stoku, gdzie na łańcuszki działają bardzo duże siły, mogłoby dojść do tragedii. Tu uwaga: jeśli jest stromo, to nie ma żadnych szans na naprawę lub wymianę raczka, zostajemy z jednym raczkiem i albo cudem schodzimy, albo … dopowiedzcie sobie sami.

   Jak widać to czy da się wejść gdzieś w raczkach, nijak ma się do tego, czy jest to bezpieczne – nie jest, jeśli jesteśmy w stromym terenie: konstrukcja raczków jest delikatna i może nie wytrzymać obciążeń, które powstają podczas wielogodzinnych wędrówek.

 

   Pozostaje jeszcze kwestia poruszania się w bardzo stromym terenie: w takim przypadku idealnie sprawdzają się (a przez to gwarantują największe bezpieczeństwo) techniki, w których stok atakujemy przednimi zębami raków – w raczkach takiej możliwości nie mamy.

   Podsumowując:

  • w stromym terenie, nie ryzykując utraty równowagi, a w konsekwencji urazu lub wypadku, w raczkach można sprawnie poruszać sie co prawda w sprzyjających warunkach śniegowych, ale ze względu na ryzyko ich zepsucia się, jest to bardzo niebezpieczne (pamiętajcie, to że ktoś chodzi 2-3 sezony w raczkach i nic się z nimi nie stało, nie oznacza, że wam nie stanie sie na pierwszej wycieczce – mamy tu do czynienia z loterią, a losu nie warto kusić)

  • nawet jeśli jesteście w stanie podjąć ryzyko ewentualnego defektu raczków, nie jesteście w stanie przewidzieć jakie warunki będą na szlaku – mogą się one zmienić nawet w ciągu kilku godzin, w związku z czym nie macie pewności, że podczas podchodzenia lub schodzenia ze szczytu w raczkach nie będziecie się ślizgać (a im bardziej stromo, tym większe w tym przypadku ryzyko poważnego urazu lub nawet śmierci)

  • raczki doskonale spisują się na oblodzonych odcinkach szlaków prowadzących przez doliny (przy małej ilości śniegu szkoda niszczyć raki, a często jest na tyle ślisko, że bez raczków można skręcić nogę)

  • na wycieczce najlepiej zatem mieć ze sobą raki i raczki i używać ich w odpowiednim dla nich terenie – raczki w oblodzonym terenie o małym nastromieniu, raki w terenie stromym

Scroll to Top