Opis wycieczki na Pilsko, Rysiankę i Romankę z Sopotni Wielkiej.

Pilsko, Rysianka i Romanka z Sopotni Wielkiej

 

Przebieg: Sopotnia Wielka – Hala Miziowa – Pilsko – Rysianka – Romanka – Sopotnia Wielka

Dystans: 25.1 km

Szacowany  czas  przejścia: 8:45 h

Suma podejść: 1460 m

Suma zejść: 1460 m

Szczyty na szlaku: Pilsko (1557 m), Romanka (1336 m)

Parking: 15 zł

Schroniska na szlaku: Schronisko PTTK na Hali Miziowej, Schronisko PTTK na Rysiance

Trudności techniczne: brak

Wycieczkę rozpoczynam  w Sopotni Wielkiej. Samochód zostawiam na parkingu „Na Tartaku”. Opłata za całodzienny postój wynosi 15 zł i pobierana jest przez właścicielkę posesji. W pobliżu jest kilka parkingów płatnych i bezpłatnych, ale to miejsce wydaje mi się optymalne do rozpoczęcia wędrówki. Jeśli komuś zależy na czasie i planuje wejście na Pilsko i zejście tą samą ścieżką, może pozostawić auto przy drodze, tuż przy początku zielonego szlaku (stało tu kilka pojazdów i prawdopodobnie jest to tolerowane przez mieszkańców).

Pierwszy odcinek wycieczki to wędrówka asfaltową drogą, przecinającą Sopotnie. O poranku jeździ tu niewiele aut, ale trzeba na nie uważać, szczególnie gdy idziemy z dziećmi lub zwierzakami. Po kilkuset metrach należy skręcić z drogi w lewo, w dobrze oznaczonym miejscu i odtąd kierować się zielonym szlakiem prowadzącym na Halę Miziową.

Podejście jest początkowo dość strome. Pomimo niskiej temperatury, szybko robi mi się zbyt ciepło, ściągam więc zbędne warstwy odzieży i kontynuuję wędrówkę. Na szlaku nie ma wielu turystów, dwie odpoczywające osoby mijam tuż po opuszczeniu asfaltu i odtąd idę w zupełnej samotności. Minusy tego stanu rzeczy dostrzegam w  okolicy Buczynki – coś głośno ryczy niedaleko ścieżki i chociaż wmawiam sobie, że to jeleń, czułbym się pewniej, gdybym miał przed sobą inne osoby. 

Po chwili namysłu idę dalej i odczuwam ulgę, gdy kolejny ryk rozlega się ze znacznie większej odległości. Postanawiam nie sprawdzać swoich przypuszczeń, przyspieszam kroku i po kilku minutach słyszę „jelenia” daleko za moimi plecami. Kontynuuję wędrówkę  i po niedługim czasie moim oczom ukazuje się charakterystyczny budynek schroniska na Hali Miziowej.

W schronisku spożywam smaczną szarlotkę i wyjątkowo dobrą jak na standardy oferowane przez rodzime schroniska kawę, po czym udaję się na Pilsko. Jak zwykle podchodzę wzdłuż wyciągu narciarskiego, nie bardzo zastanawiając się nad oryginalnym przebiegiem szlaku – wiem, że w pewnym momencie, w celu obejścia stromizny, należy skręcić w prawo, ale ponieważ na stoku jest wyraźna ścieżka na wprost, idę nią na samą górę.

Podejście kończy się na Górze Pięciu Kopców, stąd czeka mnie łagodny kilkuminutowy marsz na Pilsko. Tym razem mam szczęście – ze szczytu widać nie tylko okoliczne wzniesienia, ale i Tatry. Zatrzymuję się tu na dłuższą chwilę i próbuję wypatrzeć znajome kształty. Następnie wracam na Górę Pięciu Kopców, skręcam w lewo i kieruję się w stronę Rysianki.

Muszę zejść po stromym zboczu, a sprawy nie ułatwiają sypiące się spod nóg kamienie. Gdy już wydaje mi się, że najgorsze  mam za sobą, na szlaku pojawiają się bajora i rozpoczyna się czasochłonne poszukiwanie miejsc, w których można ominąć je suchą nogą. Z czasem kałuż jest coraz mniej, mogę przyspieszyć i nadrobić stracony czas. Mijam Trzy Kopce i wkrótce mam przed sobą długie, ale niezbyt strome podejście na Halę Rysianka.

Tym razem nie wchodzę do schroniska i odpoczywam na zewnątrz. Przypatruje się Fatrze i Wielkiemu Choczowi oraz słucham lokalnego przewodnika, który opowiada o Beskidach prowadzonej przez siebie grupie. Po kilkunastu minutach opuszczam Rysiankę i kieruję się na Halę Łyśniowską, a z niej na Romankę. Tu czeka mnie kolejne podejście, ale pocieszam się tym, że za Romanką będę miał już z górki.

Rzeczywiście jest z górki, ale przy okazji po niespotykanym dotąd błocie. Przedzieram się przez las, ponieważ na ścieżce błoto sięga miejscami do połowy łydki. Utrudnienia kończą się przed Kotanicą. Wchodzę na jej wierzchołek i odtąd czeka mnie przyjemne, ciekawe widokowo zejście do Sopotni. We wsi dochodzę do asfaltowej drogi i wracam nią na parking, na którym zostawiłem samochód.

Galeria

Scroll to Top