Opis wycieczki na Lodową Przełęcz w Tatrach Wysokich. Szlak z Jaworzyny Tatrzańskiej.

Lodowa Przełęcz z Jaworzyny Tatrzańskiej

 

Przebieg: Jaworzyna Tatrzańska – Lodowa Przełęcz – Jaworzyna Tatrzańska

Dystans:  22,7 km

Szacowany  czas  przejścia: 10:55 h

Suma podejść: ok. 1430 m

Suma zejść: ok. 1430 m

Szczyty na szlaku:  brak; najwyższy punkt: Lodowa Przełęcz (2376 m)

Parking: bezpłatny

Schroniska na szlaku: brak

Trudności techniczne: brak 

Wycieczkę rozpoczynamy w Jaworzynie Tatrzańskiej. Ponownie parkujemy na poboczu drogi za skrętem do kościoła św. Anny (jadąc od Podspadów). Teren jest wyrównany i wysypany żwirem, więc nie sposób go przeoczyć. Miejsc jest niewiele, ale w przypadku ich braku, samochód można zostawić przy drodze do kościoła (stoi tam zakaz, ale kierowcy go ignorują) W Jaworzynie znajdują się także małe parkingi płatne (m.in. przy minimarkecie), wydaje się też, że w miasteczku parkowanie tolerowane jest wszędzie tam, gdzie nie powoduje utrudnień w ruchu. 

Z lewej strony widoczne pobocze, na którym zostawiamy samochód

W stronę Lodowej Przełęczy ruszamy wygodną asfaltową drogą, prowadzącą do Rozejścia pod Muraniem. Od tego miejsca idziemy zielonym szlakiem, początkowo wzdłuż strumienia, później równolegle do niego. Wchodzimy na szeroką polanę, skąd możemy podziwiać stoki Kołowego i Lodowego Szczytu. Niestety przejrzystość powietrza jest kiepska, nie sprawdziły się także prognozy mówiące o bezchmurnym niebie – jest szaro i ponuro, a część wierzchołków chowa się w chmurach.

Zielony szlak początkowo wiedzie przy strumieniu. W tle Kołowy i Lodowy Szczyt

Szlak łagodnie pnie się w górę, co po pewnym czasie, zaczyna nas nieco niepokoić – musimy pokonać ponad 1400 m przewyższenia i zdajemy sobie sprawę, że im mniej nabieramy wysokości, tym bardziej stromy odcinek czeka nas przed przełęczą. 

Rozległa polana w Dolinie Jaworowej

Co pewien czas zatrzymujemy się i robimy zdjęcia – pomimo niesprzyjającej aury,  Doliny Jaworowej zachwyca swoją urodą. Jeszcze bardziej malowniczo robi się, gdy ponownie docieramy do strumienia i wchodzimy do Doliny Jaworowej Zadniej – majestatyczne, strome ściany Jaworowej Grani przyciągają uwagę równie mocno, jak masyw Lodowego Szczytu.

Majestatyczna Jaworowa Grań

Podejście na przełęcz rozpoczynamy z wysokości 1500 m. Ponieważ przeszliśmy prawie 9 km mamy przed sobą ponad 800 m przewyższenia na odcinku około 2 km. Szybko przekonuję się, że o przyjemnym spacerze mogę dziś zapomnieć – Tomek wyrywa do przodu, Krzychu oznajmia, że nie zamierza go gonić i przypada mi niewdzięczna rola łącznika; idę tak, by nie tracić z oczu jednego i być w zasięgu wzroku drugiego z nich.

Początek podejścia na Lodową Przełęcz

Po kilkunastu minutach okazuje się, że mój pomysł był kiepski – co prawda cały czas widzę Tomka, ale ze względu na krętość ścieżki coraz rzadziej dostrzegam Krzyśka. Dochodzę do wniosku, że tempa moich kolegów nie da się pogodzić, a ponieważ szlak jest tu naprawę dobrej jakości (niemal w całości wyłożony kamiennym chodnikiem), postanawiam nieco przyspieszyć. 

Masyw Lodowego ze ścieżki podejściowej

Wkrótce dostrzegam Lodową Przełęcz i górującą nad nią Lodową Kopę. Przyglądam się wariantom podejścia i nadciągającym z zachodu chmurom. Dochodzę do wniosku,  że nie przysłonią nam one okolicznych szczytów i nie pokrzyżują planów dalszej wędrówki i w dobrym nastroju docieram do czekającego na mnie Tomka

Turyści na Lodowej Przełęczy

Podczas przerwy na posiłek obserwujemy osoby, idące na Kopę, fotografujemy Mały Lodowy oraz Lodową Dolinkę i próbujemy osłonić się przed szalejącym wiatrem. Nerwowo wypatrujemy Krzyśka, ponieważ podmuchy są silne, a odczuwalna temperatura coraz niższa. Kilka minut później ruszamy na Lodową Kopę (szczegółowy opis wejścia, wraz ze schematami trasy znajduje się pod tym linkiem >>)

W oczekiwaniu na Krzyśka

Zejście z przełęczy nie należy do najwygodniejszych. Spore nastromienie i wysokie kamienne schody mocno obciążają nogi, jest też kilka miejsc, w których łatwo o poślizgniecie się na szutrze i większych, niezwiązanych z gruntem kamieniach. Staramy się iść ostrożnie, ale nie udaje nam się uniknąć urazu – Krzychu uszkadza kostkę i, pomimo że kontynuuje marsz o własnych siłach, dzień później lekarz przepisuje mu ortezę. 

Ostatni rzut oka na Dolinę Jaworową. W tle od lewej: Jagnięcy Szczyt, Kołowy Szczyt, Lodowy Szczyt, Jaworowa Grań

Obolała kończyna początkowo mocno ogranicza naszą mobilność, jednak z czasem, gdy na ścieżce zmniejsza się ilość kamieni, Krzysiek przyspiesza i wędrujemy nadzwyczaj dobrym w takiej sytuacji tempem. Przy samochodzie wymieniamy uwagi z sympatycznym turystą z Gliwic, a humor poprawia się, gdy Tomek uruchamia w telefonie transmisję z meczu Anglików ze Słowakami. Po raz pierwszy w drodze powrotnej coś złości mnie bardziej niż koszmarne korki (jak mogłeś Jude).

Galeria

Scroll to Top