Opis zimowej wycieczki na Kościelec. Podejście od strony Czarnego Stawu Gąsienicowego. Informacje praktyczne, duża ilość zdjęć.




Kościelec zimą
Przebieg: Kuźnice – Hala Gąsienicowa – Czarny Staw Gąsienicowy – Karb – Kościelec – Zielony Staw Gąsienicowy. – Kuźnice
Dystans: ok. 19.5 km
Szacowany czas przejścia: ok. 8:30 h
Suma podejść: ok. 1500 m
Suma zejść: ok. 1500 m
Szczyty na szlaku: Kościelec (2155 m)
Parking: 30 zł, płatne u osoby z obsługi
Schroniska na szlaku: Schronisko na Hali Gąsienicowej
Trudności techniczne: spora ekspozycja, konieczny sprzęt zimowy (raki, czekan, kask) i umiejętność korzystania z niego w poprawny sposób.
Wycieczkę rozpoczynamy na „Parkingu przy Kuźnicach”. To kolejne już miejsce w okolicy, w którym decydujemy się zostawić samochód – na polecanym dotychczas przeze mnie parkingu „Pod Nosem”, cena urosła od 20 zł w połowie grudnia do 40 zł w lutym (jesteśmy co prawda na początku marca, ale o podwyżce dowiedziałem się od znajomego, który parkował w tym miejscu 3 tygodnie wcześniej). „Przy Kuźnicach” płacimy 30 zł, a pobierający od nas opłatę właściciel zarzeka się, że u niego cena jest stała i nie należy spodziewać się jej wzrostu.

Na Przełęcz między Kopami idziemy niebieskim szlakiem. Co prawda w Kuźnicach można odnieść wrażenie, że jest już wiosna, ale nie wiemy, jak jest dalej i w związku z tym rezygnujemy z zagrożonego lawinami podejścia przez Jaworzynkę. Przez kilkadziesiąt minut poruszamy się po kamieniach, z czasem na drodze pojawiają się łaty zmrożonego śniegu, ale na typowo zimowy krajobraz możemy liczyć dopiero na przełęczy.

Na szczęście śniegu jest tu całkiem sporo, a niska temperatura sprawia, że jest on dobrze zmrożony. Dzięki temu wędrówka nie przysparza większych trudności i dość szybko docieramy na Halę Gąsienicową. Tu z niepokojem obserwujemy chmury nadciągające od strony Kasprowego – wiedzieliśmy, że na bezchmurne niebo nie ma co liczyć, ale mieliśmy nadzieję, że pogoda zacznie się psuć w późniejszych godzinach.

Z Hali kierujemy się w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Początkowo ze względu na drugi stopień zagrożenia lawinowego, planowaliśmy podchodzić na Karb od strony Zielonego Stawu, ale dochodzimy do wniosku, że w obecnych warunkach wejście stromym żlebem (na prawo od Żlebu Zaruskiego) nie będzie wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem, a jednocześnie pozwoli nam ono zaoszczędzić sporo czasu.

Nad Czarny Staw idziemy w linii przebiegu niebieskiego szlaku. Nie jest to wariant optymalny – przy dużym zagrożeniu lawinowym w stronę stawu należy podchodzić niżej i poruszać się wzdłuż Czarnego Potoku. Dziś idziemy po źle założonym śladzie, ale jakość i ilość pokrywy śnieżnej, powodują, że jest to dość bezpieczne. W innych warunkach należy kategorycznie omijać ten odcinek – z Małego Kościelca często schodzą niebezpieczne lawiny, o czym przypomina Kamień Karłowicza (Mieczysław Karłowicz zginął w lawinie, która zeszła ze stoków Małego Kościelca 08.02.1909 r.).

Przy stawie odpoczywamy, zakładamy raki i kaski, bierzemy do rąk czekany i wchodzimy do żlebu. Idziemy z jego lewej strony, z założeniem, że będziemy poruszać się przy jego krawędzi, a w górnej części w pobliżu skał i nie będziemy musieli w nim trawersować. (Większość osób idzie na prawo od nas, ale ich ścieżka łączy się u góry z naszą, po wcześniejszym trawersie stoku. Ma to dwie istotne wady – pierwszą jest poruszanie się środkiem żlebu, a więc miejscem najbardziej narażonym na wyzwolenie lawiny, drugą – przecinanie stoku, co dodatkowo zwiększa takie ryzyko).

Podejście, które wyglądało na strome i nieprzyjemne w rzeczywistości nie jest zbyt wymagające – śnieg jest twardy, a kąt nachylenia optymalny do efektywnej pracy czekanem. Dzięki temu, że dodatkowo wspieram się kijkiem, udaje mi się dość szybko dotrzeć na przełęcz. Robię tu przerwę, podczas której obserwuję stok, po którym za chwilę będę wchodzić na Kościelec.

Gdy na Karbiu pojawia się Krzysiek, ruszamy w stronę szczytu. Początkowo podejście nie jest tak strome, jak to, które mamy już za sobą, z czasem nachylenie się zwiększa, a przed wierzchołkiem musimy znowu mocno pracować czekanami. Pokonujemy dwa wymagające technicznie miejsca (półki skalne z małą ilością śniegu) i stajemy na Kościelcu.

Widoczność jest kiepska, ale i tak możemy mówić o szczęściu, ponieważ przed kwadransem ograniczała się ona do kilkunastu metrów. Robimy zdjęcia, chwilę odpoczywamy, a gdy przekonujemy się, że na mniejsze zamglenie nie mamy co liczyć, udajemy się w drogę powrotną. Zachowujemy czujność na skalnych półkach i w stromych fragmentach. Po kilkunastu minutach schodzimy na Karb i udajemy się w stronę Zielonego Stawu Gąsienicowego.

Założony ślad nie pokrywa się z przebiegiem szlaku letniego, ale podobnie jak on wyprowadza nas w okolice dolnej stacji kolejki krzesełkowej na Kasprowy Wierch. Stąd, dobrze przetartą ścieżką idziemy do Murowańca, gdzie, tradycyjnie, spożywamy szarlotkę i chwilę odpoczywamy. Do Kuźnic schodzimy tą samą drogą, którą weszliśmy na Halę Gąsienicową. Późnym popołudniem docieramy na parking i udajemy sie w drogę powrotną do domów.