Opis wycieczki na Dziumbier i Chopok.





Dziumbier i Chopok
Przebieg: Chata Lucky – Dziumbier – Chata pod Chopokiem – Chopok – Chata Lucky
Dystans: 22.1 km
Szacowany czas przejścia: 8:14 h
Suma podejść: 1492 m
Suma zejść: 1492 m
Szczyty na szlaku: Dziumbier (2043 m), Chopok (2024 m)
Parking: 5 euro za cały dzień; płatność w parkomacie.
Schroniska na szlaku: Kamienna Chata pod Chopokiem
Trudności techniczne: brak
Wycieczkę rozpoczynam na parkingu przy Chacie Lucky. Nie mam pewności, czy wjechałem na parking, do którego się kierowałem – w pobliżu wejścia na szlak znalazłem spory plac z miejscami postojowymi i postanowiłem się na nim zatrzymać. Nie było osób z obsługi, parkomat nie działał (w internecie część osób pisze, że latem parkingi są darmowe i płaci się wyłącznie w sezonie zimowym, inni twierdzą, że w sezonie letnim opłaty pobierane są zarówno na Parkingu Lucky Chata, jak i na pobliskim Parkingu nr 4 – ja nie zapłaciłem, ale prawdopodobnie nie jest to regułą
Z parkingu kieruję się w stronę zielonego szlaku, którym będę wędrował na przełęcz pod Dziumbierem (Krupovo Sedlo). Idę na wyczucie i wchodzę na niego nieco dalej, niż zakładałem. Przez pewien czas wydaje mi się nawet, że poruszam się ścieżką równoległą do szlaku, ale tablica edukacyjna rozwiewa moje wątpliwości. Jestem na szerokiej, wygodnej drodze szutrowej i to właśnie nią powinienem podążać. Wrotce okazuje się, że podobnie jak w wielu innych miejscach na Słowacji, także tu brakuje oznaczeń na rozwidleniach dróg – w efekcie w pewnym momencie wybieram bardziej oczywisty wariant biegnący w lewo i tylko dzięki sprawdzaniu swojej pozycji poprzez GPS udaje mi się szybko ustalić, że zboczyłem z trasy.

Po pewnym czasie szuter się kończy i ścieżka skręca do lasu. Odtąd nie mam już problemów z ustaleniem, czy idę we właściwym kierunku. Jedynie niepokoi mnie coraz gorszy stan szlaku. Miejscami kamienie sypią się spod nóg z taką łatwością, że zaczynam się obawiać o bezpieczeństwo podczas schodzenia. O małej popularności wybranego przeze mnie wariantu podejścia przekonuję się, gdy wychodzę z lasu i dostrzegam dalszy przebieg szlaku. Widzę liczne zakosy na stoku prowadzącym do przełęczy, jednak nie dostrzegam na nich żadnych turystów. Pierwsze osoby spotykam dopiero przy rozejściu szlaków pod Krupovą Holą. Wymieniamy kilka spostrzeżeń i każdy idzie w swoją stronę – oni żółtym szlakiem w kierunku Praszywej (Prasiva), ja kolejnymi zakosami na Krupove Sedlo.

Po dotarciu na przełęcz wchodzę na czerwony szlak. Inaczej niż dotychczas, jest tu naprawdę sporo turystów – zapewne w większości są to osoby, które wjechały na Chopok kolejką i postanowiły wejść na liczący 2043 m. Dziumbier. Nie tracę czasu i ruszam w kierunku szczytu. Ścieżka wiedzie po kamieniach, ale samo podejście jest proste i nie powinno sprawić nikomu większej trudności. Na wierzchołku odczekuję w kolejce na możliwość zrobienia zdjęcia przy charakterystycznym krzyżu (podobnym do tego na Krywaniu) i robię przerwę na posiłek.

Z Dziumbiera na Chopok idzie się bardzo przyjemnie – szlak jest dobrej jakości, a pomimo nienajlepszej pogody nie mogę też narzekać na widoki. Co pewien czas chmury rozwiewają się i mogę obserwować nie tylko grań Niżnych Tatr, ale i inne masywy, z Tatrami Zachodnimi na czele. Bez przygód docieram pod Chopok i udaję się do schroniska. Kamienna Chata zaskakuje mnie wysokim standardem wykończenia wnętrza, bardzo miłą obsługą i pyszną kawą (później przekonam się, że świetną kawę serwują w większości słowackich schronisk, czego nie można niestety powiedzieć o ich polskich odpowiednikach).

Po wyjściu ze schroniska kieruje się w stronę szczytu Chopoka. Mam przed sobą kilkuminutowe, niezbyt strome podejście. Na wierzchołku jest sporo osób, a że brakuje przy tym miejsca, postanawiam szybko z niego schodzić. Czeka mnie teraz powrót do Demianowskiej Doliny. Idę czerwonym szlakiem w kierunku Dziumbiera. Na przełęczy Demianowskiej skręcam w lewo i żółtym szlakiem kieruję się w stronę rozejścia pod Krupovą Holą. Uważając w miejscach, które zapamiętałem podczas podejścia jako potencjalnie niebezpieczne, opuszczam stok i wchodzę do lasu. Leśną, już dość wygodną ścieżką docieram do szutrowej drogi i kilkadziesiąt minut później dochodzę do parkingu, na którym rano zostawiłem samochód.
