Opis wycieczki granią z Brestowej na Smutną Przełęcz.








Granią z Brestowej na Smutną Przełęcz
Przebieg: Parking pod Spaloną Kopą – Brestova – Pachoł – Banówka – Smutna Przełęcz – Parking pod Spaloną Kopą
Dystans: 19,1 km
Szacowany czas przejścia: 11:00 h
Suma podejść: 1769 m
Suma zejść: 1769 m
Szczyty na szlaku: Brestowa (1934 m), Salatyn (2048 m), Mały Salatyn (2046 m), Spalona Kopa (2083 m), Pachoł (2167m), Banówka (2178 m), Hruba Kopa (2166 m), Trzy Kopy (2133 m)
Parking: 5 Euro; opłatę pobiera parkongowy
Schroniska na szlaku: Tatliakova Chata
Trudności techniczne: fragmenty mocno eksponowane, konieczność użycia rąk, liczne sztuczne ułatwienia
Podobnie jak w przypadku wycieczki na Rohacze, wędrówkę rozpoczynamy na parkingu pod Spaloną Kopą (Spalena). W celu dotarcia na miejsce nie ma potrzeby wykupowania winiety, można tu bez trudu dotrzeć drogami lokalnymi. Parking jest bardzo duży, nawet w szczycie sezonu nie powinno być problemu z dostępnością miejsc. Koszt całodziennego parkowania to 5 euro, opłatę, wyłącznie w gotówce, pobiera parkingowy przy wjeździe. Latem jest on na parkingu od wczesnych godzin rannych, jesienią nie było go ani rano, ani po południu, gdy opuszczaliśmy parking.

Podejście na Brestovą rozpoczynamy niebieskim szlakiem, którego początek znajduje się przy zachodniej granicy parkingu (gdy staniemy twarzą do wyciągu – po prawej stronie) Szlak jest stromy i zaniedbany, szybkie dotarcie na grań będzie wiązało się ze znacznym wysiłkiem. Mniej więcej w jednej trzeciej drogi, na rozwidleniu możemy skręcić w lewo i zmienić szlak na zielony (nie podchodziliśmy nim, więc nie potrafię ocenić jego trudności, jednak początkowy, widoczny przy rozejściu odcinek sugerował, że może to być wariant łagodniejszy). Przed szczytem Brestowej ścieżka jest wygodniejsza a widok, który nam się ukazuje, skutecznie wynagradza poniesiony trud. Z Brestowej kierujemy się czerwonym szlakiem w stronę Salatyna. Na tym odcinku szlak jest kiepskiej jakości, sporo tu różnej wielkości luźnych kamieni. Uważnie pokonujemy kolejne metry i wkrótce osiągamy wierzchołek. Mocno wieje w związku z czym po krótkim odpoczynku idziemy dalej. Mijamy Małego Salatyna i podążamy w stronę Spalonej Kopy. Od tego momentu pojęcie szlaku nabiera sporej umowności – oznaczenia są słabo widoczne, kopczyki nie do końca pomagają, często mamy kilka ścieżek do wyboru. My po kilku nieudanych próbach ustalenia, którędy przebiega właściwa droga, postanowiliśmy iść „na czuja” i ten wariant okazał się trafny.

Pierwsze łańcuchy pojawiają się na grani Skrzyniarek. Nie jest ich dużo, jednak dobrze zabezpieczają trudniejszy odcinek szlaku. Wkrótce docieramy na Spaloną Kopę i kierujemy się z niej w stronę Pachoła. Szlak biegnie granią, której budowa bardziej przypomina Tatry Wysokie niż Zachodnie, przy kilku bardziej wymagających miejscach pojawiają się ścieżki obejściowe. Podejście na Pachoła jest dość strome, w najtrudniejszym miejscu wiszą łańcuchy. Początkowo można pomylić drogę, ponieważ bardzo wyraźna ścieżka odchodzi w lewo. Wiedzie ona jednak wprost na Banikowską Przełęcz i omija wierzchołek Pachoła. My kierujemy się do góry i po niezbyt wymagającej wspinaczce osiągamy szczyt. Jest to bardzo dobre miejsce na odpoczynek przed dalszą wędrówką – teren jest łagodny i raczej nie uświadczymy na nim tłumu turystów (podążająca za nami grupa ominęła Pachoła i poszła na przełęcz, a patrząc na wydeptanie tej ścieżki, sądzę że jest to częsta praktyka). Zejście z wierzchołka Pachoła na Banikowską Przełęcz jest zdecydowanie łagodniejsze niż wcześniejsze podejście, jednak należy być ostrożnym ze względu na dużą ilość niezwiązanych z podłożem, usypujących się kamieni. Sporo osób kończy w tym miejscu wędrówkę granią i schodzi żółtym szlakiem do Rohackiej Doliny, my wchodzimy na Banówkę, i podążamy czerwonym szlakiem w kierunku Smutnej Przełęczy.

W tym miejscu rozpoczyna się najciekawszy etap dzisiejszej wycieczki. Pojawiają się trudności techniczne, łańcuchy i spora ekspozycja. Nie przez przypadek szlak przebiegający przez ten odcinek Tatr Zachodnich został porównany do Orlej Perci. Jeśli ktoś nie ma doświadczenia w poruszaniu się w tego typu terenie lub cierpi na lęk wysokości, powinien rozważyć zawrócenie. Pozostałe osoby na pewno docenią urodę szlaku. Mamy sporo szczęścia – tworzy się korek, ale jego sprawcy przepuszczają nas przed kolejnym ciągiem łańcuchów, dzięki czemu szybko pokonujemy kolejne fragmenty (w tym miejscu warto zwrócić uwagę na fakt, że szlak jest dwukierunkowy, a zardzewiałe, długie łańcuchy nie u każdego wzbudzają zaufanie; mogą więc tworzyć się spore zatory, co należy wziąć pod uwagę przy szacowaniu czasu przejścia). Po zejściu z Banówki czeka nas znacznie łagodniejsze wejście na Hrubą Kopę i nieco trudniejsze podejście na Trzy Kopy. Tu również korzystać będziemy ze sztucznych ułatwień, jednak nie należy spodziewać się dużych trudności technicznych. Szlak nie przebiega bezpośrednio po wierzchołkach Trzech Kop, na jeden z nich można jednak wejść wyraźną, niezbyt stromą ścieżką. Ostatni fragment zejścia z Kop na Smutną Przełęcz to zdecydowanie najbardziej zaniedbany i w moim odczuciu bardzo niebezpieczny fragment szlaku – nie ma tu co prawda żadnych trudności technicznych, ale droga wiedzie po osypujących się kamieniach, a że jest przy okazji stromo, to nietrudno o upadek i nabawienie się kontuzji. Po dotarciu na Smutną Przełęcz pozostaje nam już tylko zejść niebieskim szlakiem do schroniska, a z niego szlakiem czerwonym, w większości asfaltową drogą, do parkingu, na którym zostawiliśmy samochód.

Trasa alternatywna