Opis zimowej wycieczki na Babią Górę.

Babia Góra zimą

 

Przebieg: Przełęcz Krowiarki – Babia Góra – Przełęcz Krowiarki

Dystans: 9.3 km

Szacowany  czas  przejścia: 3:38 h

Suma podejść: 724 m

Suma zejść: 724 m

Szczyty na szlaku: Sokolica (1367 m), Babia Góra (1725 m)

Parking: 20 zł, płatne u osoby z obsługi

Schroniska na szlaku: brak

Trudności techniczne: brak

Wycieczkę rozpoczynamy na Parkingu w Krowiarkach. Mimo wczesnej pory i mroźnego dnia nie udaje nam się zaparkować w pobliżu wejścia do Babiogórskiego Parku Narodowego i stajemy na placu oddalonym o około 200 metrów (za przełęczą po lewej stronie, jeśli jedziemy od Zawoi). Tu także jest sporo pojazdów, ale miejsc postojowych jest znacznie więcej niż na wcześniejszym parkingu. Opłata za cały dzień wynosi 20 zł i pobiera ją osoba z obsługi Płaciliśmy gotówką, dlatego nie mam pewności czy jest możliwość dokonania opłaty kartą lub Blikiem.

Z parkingu idziemy drogą asfaltową w kierunku wejścia na szlak. Nie ma tu deptaka, w związku z czym należy zwracać uwagę na jeżdżące drogą samochody (ze względu na sporą ilość zakrętów, kierowca może nie mieć wystarczającej ilości czasu na odpowiednią reakcję) Droga jest mocno oblodzona, decydujemy się zatem na założenie raczków. Kupujemy bilety wstępu do parku i rozpoczynamy podejście w kierunku Sokolicy.

Na szlaku jest sporo osób, część z nich idzie w rakach, część podobnie jak my w raczkach, niektórzy podchodzą bez żadnych zabezpieczeń na butach. Warunki śniegowe są dzisiaj na tyle dobre, że nikt się nie ślizga i wyjątkowo, to osobom w rakach idzie się najmniej wygodnie. Niska temperatura zachęca nas do energicznego marszu, dzięki czemu szybko dochodzimy do punktu widokowego i przyglądamy się wierzchołkom Babiej Góry.

Warto zapamiętać ten widok, szczególnie gdy na Babią idzie się po raz pierwszy – chyba każdy doświadczył tu sytuacji, w której był przekonany, że zostało mu kilkadziesiąt metrów do szczytu, a po ich pokonaniu zauważał przed sobą kolejne wzniesienie. Z tego miejsca dobrze widać dalszy przebieg szlaku i zapoznanie się z nim może zaoszczędzić późniejszego rozczarowania.

Co jakiś czas z naprzeciwka nadchodzą turyści, którzy obserwowali ze szczytu wschód słońca. Część z nich wyposażona jest w jabłuszka do zjeżdżania  i w niektórych miejscach udaje im się z nich skorzystać. Odzywa się nasza dziecięca natura – zazdrościmy im dobrego pomysłu i jeszcze lepszej zabawy. Postanawiamy, że następnym razem przyjdziemy tu lepiej zaopatrzeni. 

Im wyżej jesteśmy, tym bardziej bajkowa staje się sceneria – ośnieżone drzewa ustępują rozległym widokom, z morzem chmur na południu na czele. Obserwujemy wyłaniające się z niego szczyty Tatr i próbujemy wypatrzeć znajome kształty. Nie zatrzymujemy się jednak na długo, ponieważ mocno spada temperatura (w okolicach szczytu tego dnia ma być minus 19 stopni), a gdy podchodzimy, z reguły nie mamy na sobie wszystkich warstw odzieży.

Po niespełna dwóch godzinach meldujemy się na szczycie i szukamy miejsca, w którym moglibyśmy odpocząć Wciskamy się między inne osoby przy kamiennym murze i spożywamy zasłużony posiłek. Później robimy kilka zdjęć i przyglądamy się śmiałkom, którzy startują z Babiej na paralotniach. Wiatr nie ułatwia im zadania, ale w końcu każdy z nich wzbija się w powietrze.

Kilkanaście minut później opuszczamy wierzchołek i kierujemy się w stronę Krowiarek. Szybko schodzimy na Przełęcz i trochę żałujemy, że nie poszliśmy się po drodze do na szarlotkę do schroniska. Postanawiamy nadrobić to następnym razem. Tymczasem wracamy na parking i udajemy się w drogę powrotną do domów. 

Galeria

Scroll to Top